Światłem rozjaśniasz ciemności. Nastanie Alleluja. Nastanie czas Zmartwychwstania. Jeszcze małych kilka godzin. Ja już wiem , że Zmartwychwstałeś. To nie niespodzianka. Zmartwychwstałeś lata temu. Święta nie polegają na byciu zaskoczonym. Ale czekam na ten moment w czasie Wigilii Paschalnej. Na to Alleluja. Czekam na to ciepło w sercu. Dla człowieka powtarzalność jest kluczem. Do wszystkiego.
Pragnę, abyś rozjaśnił moją ciemność. Tym jednym płomykiem światła, które wejdzie dziś do ciemnego kościoła. Tym światłem, które dotrze do mojej świecy. Na krótko oświetli moje dłonie i okolice serca, zanim światło elektryczne strzeli po oczach.
Pragnę, żebyś wszedł w tę ciemność. W ten ból, który czuję. Którego nie mogę się pozbyć. W ten ból, który przysłania mi wszystko. W ten ból, który sama sobie zgotowałam. Chcę poczuć Twoją miłość i wybaczenie. Chcę zobaczyć, która droga była Twoja. Była, jest i będzie. Chcę, żebyś rozświetlił pokój, w którym siedzę. Dał nadzieję na dobre jutro. Rozświetlił zakurzone kąty. Wskazał, gdzie trzeba wytrzeć. Gdzie trzeba pomalować.
Chcę, żebyś przedarł się do mnie. Chcę tego światła prosto w moje oczy. Chcę od niego oślepnąć. Nie chcę już widzieć tego, co nie pozwala mi wstać z łóżka. Nie chcę widzieć tego, co tworzy szybę między mną a światem. Nie chcę wciąż miotać się w emocjach, decyzjach i doświadczeniach, niczym w pudle ze ścian z PTSD. Nie chcę tej mgły w głowie, która nie pozwala mi dostrzec najważniejszego. Która powoduje, że jeden odgłos burzy całą koncentrację.
Chcę, żebyś oświetlił moją twarz. Postawił mi lustro. I realnie powiedział do mnie: Kocham Cię. Pomimo.
Jeszcze małych kilka godzin.