Kategoria: O życiu…
MAM.
MAM. Mam i nie zawaham się tego użyć.
Nie wiem czy ostatnia, nie wiem czy prosta…
Dawno mnie tu nie było. Nie, że przestałam mieć potrzebę pisania. Wciąż mam w głowie stare pomysły na wpisy, wciąż też przychodzą nowe. Nowe tematy z nowymi emocjami. A od jesieni znowu życie wywróciło mi się na drugą stronę. I przychodzę tu akurat teraz. Bo potrzebuję podsumowań. Mam potrzebę zamknięcia w nawiasie tego, co zaczęło się realnie 1 stycznia 2018. Teraz się mniej lub bardziej realnie zamknie. 31 grudnia.
Albo
Można by było zacząć od stwierdzenia, że łatwo ulegam nałogom. Ale to nie prawda. Owszem, znam osoby silniejsze ode mnie. Mniej samodestrukcyjne. Ale jakaś wewnętrzna siła powoduje, że trzymam się z daleka od groźnych jazd.
Piękno raniące do głębi…
Podobno ostatnia ciepła noc. Wciąż siedzę na balkonie. Oddycham nocnym powietrzem… patrzę na moje lampki… oświetlone nimi kwiaty… moją rozhulaną miętę… I myślę. Wciąż za dużo myślę. Myślę o tym, że dziś nie przewróciłam się przez księżyc. Dziś wjechałam przez niego w krzaki.
Dzień-chuj
Dzień-chuj. Jak ich wiele. Jak ich mało. W sumie można powiedzieć, że jak się jest w takiej formie, jak ja, to każdy dzień to chuj. Ale ten wygrał w przedbiegach…
Sobota… niedziela… poniedziałek…
Dzień za dniem… każdego za mało i każdego za dużo… każdy za krótki i każdy za długi… wszystkie takie same… tak samo wiercące trwały ślad, zostawiający widoczną bliznę…
Zaćmienie księżyca…
Chyba nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, gdy powiem, co dziś wieczorem robiłam… Moja przewidywalność czasem mnie dołuje 😉 Patrzyłam (i wciąż jeszcze spoglądam) na zaćmienie księżyca.
Wyjaśnić wrażliwość…?
Kochani, dziękuję za troskę, którą mi okazujecie 🙂 Bardzo jej potrzebuję. Jednak chciałabym zostawić kilka słów na temat jej treści…
23 kilometry
Prawie północ. Miałam pracować. Tak. Taka jestem porządna. Oczywiście nie pracuję. Klikam zamiast pójść spać. Ściągam obrazki z Unsplesha. Nic nie poradzę, że sam fakt ściągania na dysk mnie relaksuje. Mam gigantyczne, tematyczne zbiory. W ogóle z nich nie korzystam. To takie trochę zbieranie znaczków. Odpręża mnie to. Ten typ tak ma. Czy ja muszę się na siłę zmieniać? Czy ja muszę pasować? Czy ja muszę być sensowna?